30.9.11


Usta włóż mi do ucha i mów szczelnie
Łaskoczące rzeczy
Usta włóż mi do ucha i mów szczelnie
Łaskoczące rzeczy mów do środka do mnie


Pokaźny zasób takich właśnie szczelnych i łaskoczących dźwięków dostarcza twórczość duetu Niwea (Bąkowski, Szczęsny). Panowie mają na koncie dwa, wydane po szyldem wytwórni Qulturap, krążki o jakże oryginalnych tytułach "01" (2010) i "02" (2011). Jak mawiają, prawdziwa wielkość ujawnia się w prostocie. Zdaje się, że Bristolczycy z Portishead potrzebowali aż trzech albumów żeby dojść do takiej konstatacji w dziedzinie nazewnictwa kolejnych wydawnictw (i proszę jak na dobre im to wyszło) Na szczęście, prostota oraz idąca w ślad za nią "wielkość" Niwei nie kończy się na tytułach, a dopiero tam bardzo nieśmiało się zaczyna. W warstwie zarówno tekstowej jak i muzycznej wręcz króluje prostota. Muzyka wpisuje się w, zdaje się modny ostatnio, nurt minimalistycznej i łopatologicznej elektroniki korzeniami tkwiącej w epoce archaicznych syntezatorów podanej w sposób przewrotnie od tej przedpotopowości ją odcinający. Z całą pewnością dużą zasługę w tym "odkurzaniu" syntezatorów mają wtórujące im bity balansujące na granicy hiphopu i industrialu. Z całą pewnością niemożliwością jest jednoznaczne sklasyfikowanie tej muzyki. Praźródło wszelkiej wiedzy - wikipedia - poprzestaje na lakonicznym stwierdzeniu, iż mamy do czynienia z muzyką elektroniczną. Na dobrą sprawę, można by retorycznie zapytać: a co dziś nią nie jest?.... Muszę jednak przyznać, że tym co sprawiło, że obie płyty strasznie mi się ostatnio wkręciły, jest ich warstwa dumnie zwana liryczną. Teksty Bąkowskiego, czy też jego strumień świadomości, to coś w muzyce zupełnie moim zdaniem niespotykanego (albo spotykanego na tyle rzadko, że ja jeszcze nie miałem przyjemności się z taką osobliwością zetknąć). To zadziwiające jak, rzucając kilkoma skrótami myślowymi czy hasłami, można uruchomić maszynerię wyobraźni słuchacza. Mogłoby się wydawać, że wokalista wypluwa z siebie dźwięki pokracznie, bez ładu, składu i od czapy, nie mówiąc już o jakimkolwiek flow. Poświęcenie każdemu z utworów chwili, pozwoli jednak odkryć bardzo - wbrew pozorom - składne słowne konstelacje - czasem zabawne, a czasem do bólu prawdziwe i przejmujące, prawie zawsze będące jednak celnymi spostrzeżeniami czy też prześmiewczymi komentarzami otaczającej nas rzeczywistości. Mówiącymi do środka. No.


11.9.11


mniam'o'mniam
●●●
do szamania

1.9.11


W powietrzu powoli rozgaszcza się jesień. Słychać tylko bezwietrzną ciszę lasu. Wierzchołki okolicznych, strzelistych sosen przestały tańczyć, jakby przeczuwając co je czeka. Słońce z trudem przebijając się przez gęstwinę drzew niemalże niewyczuwalnie ogrzewa skąpaną w promieniach twarz. Lubię to.

●●●
do posłuchania